reklama
kategoria: Muzyka
17 wrzesień 2019

Kinsky: nieoczywistość

zdjęcie: Kinsky: nieoczywistość / fot. nadesłane
fot. nadesłane
Rozmowa z Tomaszem "Tonym Kinsky" Lewandowskim
REKLAMA
Przez wiele lat Kinsky funkcjonował jako zespół jednej płyty. Teraz powracacie z nowym albumem, który tak naprawdę nie jest nowy. O co w tym wszystkim chodzi?

Był rok 1997, mieliśmy wymyślone numery, ale jednocześnie zespół zaczął się powoli rozchodzić. Nie było jasno wytyczonego celu ani motywacji, żeby dalej się spotykać. W tej sytuacji pomyślałem, że trzeba postawić wszystko na jedną kartę i zarejestrować nowy materiał. Liczyłem, że to być może ożywi zespół. Ale to była dziwna sytuacja, bardzo wyczerpująca psychicznie. Koledzy pojawiali się w studiu tylko przy okazji nagrywania swoich partii, a ciężar ogarnięcia całości był na moich barkach. Mimo to miałem wrażenie, że to wcale nie jest złe.


Jakie były dalsze losy tego materiału?

Można powiedzieć, że mieliśmy ogromne szczęście, bo wszystkie nagrania zostały zrzucone na komputer – i dzięki temu przetrwały. Na przekór moim nadziejom po zakończeniu nagrań zespół zwyczajnie przestał istnieć, rozpłynął się. Dodatkowo kolega, Arek Waś, u którego nagrywaliśmy, niedługo potem wyemigrował do Kanady i temat płyty został zapomniany. Minęły lata i Arek wrócił do kraju. Powiedział, że cały czas ma te nagrania. Z początku byłem dość sceptyczny. Ale po spotkaniu się z Paulusem, który w ogóle nie pamiętał, że coś takiego nagrywaliśmy, lecz posłuchał materiału od nowa, i stwierdził, że to jest fascynujące, postanowiliśmy coś z tym zrobić. W rezultacie te stare nagrania sprawiły, że zaczęliśmy znowu się spotykać. Postanowiliśmy to wszystko zmiksować, a dzięki komputerom mogliśmy to robić sami, bez wchodzenia do studia. Im dłużej nad tym siedzieliśmy, tym bardziej ten materiał nas wciągał. I powolutku zaczęliśmy na nowo odnajdywać w sobie to, co nas przyciąga do grania muzyki. Mniej więcej w tym samym czasie padło pytanie, czy byśmy nie zagrali na OFF-ie. Coś, co zrobiliśmy prawie 20 lat temu miało bezpośredni wpływ na teraźniejszość. No, a przy okazji mieliśmy od razu gotowy materiał.


W jaki sposób pracowaliście współcześnie nad tą „kapsułą czasu”? Nie kusiło was, żeby coś dograć, zmienić albo poprawić?

Ogólnie rzecz biorąc te numery mają taki kształt, w jakim były wymyślone. Ale oczywiście w trakcie miksów czasem dochodziliśmy z Paulusem do wniosku, że w pewnych miejscach przydałoby się na przykład rozluźnienie atmosfery. Dlatego partie bębnów, gitar czy wokali nie były ruszane, ale pojawiło się trochę sampli, których wcześniej tam nie było. Osobna kwestia to bas. Nasz ówczesny bassman (Artur Koczergo – przyp. mś) dostał akurat pracę w reklamie i po prostu nie pojawił się w studiu, więc postanowiłem sam nagrać wszystkie basy. Trochę wykorzystałem partii Artura, trochę wymyśliłem sam, ale było to dla mnie coś całkiem nowego. Dlatego w trakcie miksów basy były edytowane.


Brzmienie Praeterito Futurum jest zdecydowanie bardziej urozmaicone niż na Copula Mundi, a kompozycje bardziej wielowarstwowe – znaczącą role odgrywają choćby syntezatory. Co było dla was inspiracją podczas pracy nad tym materiałem?

Przy nagrywaniu pierwszej płyty byliśmy zafascynowani przede wszystkim muzyką gitarową – tyle że rozumianą w nieco inny sposób, niż się wówczas grało w Polsce. Ale na świecie już były takie zespoły. Bardzo podobał mi się choćby Voivod. Natomiast na drugiej płycie słychać już zdecydowanie więcej wpływów. Słuchaliśmy wtedy bardzo dużo bardzo różnej muzyki i nie była to muzyka stricte rockowa. Spore wrażenie robiły na nas rzeczy, które ukształtowały scenę yassową, fascynowaliśmy się twórczością Johna Zorna. W poszukiwaniu nowych rozwiązań zaglądaliśmy też do podręczników kompozycji. Dochodziliśmy do wniosku, że gitara nie musi koniecznie grać riffów, tylko na przykład obiegniki, albo że można z powodzeniem wykorzystać w numerze sekcję dętą. Często w trakcie nagrywania sam siedziałem w studiu i szukałem nietypowych brzmień. Dzisiaj myślę, że miałem dużo szczęścia, że tego wszystkiego nie zepsułem (śmiech).


W utworach wyczuwalne jest ciągłe napięcie między chaosem, improwizacją i łamaniem schematów, a graniem bardzo precyzyjnym, wręcz matematycznym. Który z tych sposobów myślenia o muzyce jest wam bliższy?
 

To jest w dużej mierze intuicyjne. Z jednej strony te numery były dokładnie wyliczane, ale z drugiej sami te wyliczenia łamaliśmy. Było w tym oczywiście sporo chaosu, ale też wzajemnego porozumienia i zaufania. Rozumieliśmy się intuicyjnie, dzięki muzyce, której wtedy wspólnie słuchaliśmy. Jak teraz gramy ze sobą, to coraz mniej chcemy zamykać się w riffach, które są fajne, ale jednak wyliczone, poskładane. Zależy nam, żeby fraza rozwijała się płynnie, organicznie.


Już sam tytuł wskazuje, że ta płyta to swoisty łącznik między przeszłością i przyszłością. Jak wobec tego wygląda przyszłość Kinsky’ego?

Wydanie tej płyty zamknęło pewien etap w historii zespołu, związany z odnoszeniem się bezpośrednio do przeszłości. No i teraz zobaczymy, co dalej. Robimy nowe numery, gramy koncerty i sami jesteśmy ciekawi, jak to się wszystko potoczy. Chciałbym, żeby osnową naszego grania cały czas była pewna nieoczywistość, wypadkowa między strukturami a twórczym chaosem. Jednocześnie mam wrażenie, że gramy dzisiaj dużo lepiej niż kiedyś, więc to powinno być nie tylko bardziej czytelne, ale też ciekawsze. A przy okazji liczę na to, że znajdą się odbiorcy dla tej muzyki. Bo poszukiwanie własnej ścieżki jest fascynujące, ale kompletnie nie ma sensu, jeśli ta ścieżka ma cię zaprowadzić tylko do jednego z tysięcy folderów na twardym dysku, do którego nikt nigdy nie zajrzy...

rozmawiał: MAREK ŚWIRKOWICZ

Wywiad ukazał się w numerze „Teraz Rocka” z marca 2018 roku. Obecnie w sprzedaży dostępny jest wrześniowy numer pisma, w którym redakcja sporo miejsca poświęciła takim wykonawcom jak: Tool, Ian Gillan, Pink Floyd, Prophets of Rage czy Soen. Pismo dostępne jest w kioskach w całej Polsce oraz na stronie TerazMuzyka.pl.
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Łomża
2.3°C
wschód słońca: 07:43
zachód słońca: 15:24
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Łomży

kiedy
2024-12-29 17:00
miejsce
Sala Koncertowa Filharmonii...
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-30 18:00
miejsce
Golden Club, Łomża, al. Legionów 54
wstęp biletowany
kiedy
2025-01-05 18:00
miejsce
Sala Koncertowa Filharmonii...
wstęp biletowany
kiedy
2025-01-07 19:00
miejsce
Sala Koncertowa Filharmonii...
wstęp biletowany